Podziemie - Fragment
-Dlaczego do pierdzielonej cholery to robisz? Wybacz, ale delikatniej już nie potrafię. Dlaczego wciąż go bronisz, dlaczego wybaczasz mu każde przewinienie? On odebrał ci już wszystko! Nie pozostało ci nic.-Zaciskał palce swoich szczupłych dłoni na jej wątłych ramionach. Wiedziała, że tym samym pozostawi na jej alabastrowej skórze sińce, mimo to, nie zwróciła mu uwagi. Skupiła wzrok na jego spierzchniętych, drżących wargach. Kochał ją. Wiedziała o tym. Gdyby tylko mu na to pozwoliła, cały świat ułożyłby jej u stóp. Jednak tego jednego nie mogła zrobić. Nie potrafiła zmusić się, by pokochać tego mężczyznę, choćby nie wiadomo jak tego pragnęła.
-Mój drogi, kochany, niewinny Aiden. Właśnie dlatego. Nie mam już nic, co mógłby mi odebrać. Zostałam tylko ja.- Ujęła w dłonie jego piękną twarz. Kciukiem otarła samotną, zbłąkaną łzę, która wymknęła się spod jego zaciśniętych powiek. Czuła na twarzy jego ciepły oddech. Zawsze podobało jej się jak pachnie. Herbatą i atramentem. Kochała w nim wszystko, jego uśmiech, zamiłowanie do poezji, fałszywe nuty wygrywane nocą na fortepianie. Sposób w jaki wypowiadał jej imię, jakby było najświętszym ze słów. Kochała napotykać spojrzenie jego krystalicznych, błękitnych oczu. Kochała widzieć w nich szczere uczucie, którym ją darzył. A jednak nie potrafiła go pokochać.
-A jeżeli cię nie zechce? Jeżeli pan-spierdolę-wszystko-w-promieniu-pierdyliarda-kilometrow-od-siebie-i-jeszcze-beda-mi-bili-brawo-Speed zniszczy i ciebie? Nie zniosę tego! Nie mogę cię stracić.- Jego głos zawahał się przy ostatnich słowach. Wiedziała, że chciał dodać coś jeszcze, jednak nie chciał jej zranić. Taki już był, nigdy, przenigdy nie wyrządziłby jej krzywdy.
-Kochanie...nie można stracić czegoś, co nigdy do nas nie należało.-Wyplątałam się jego uścisku, by nie patrzeć na rozpacz, malującą się na jego twarzy. W tej chwili było coś ostatecznego. Całą sobą chciała się odwrócić i wziąć go w ramiona. Zapewniać, że wszystko będzie dobrze, tak jak to robiła, gdy byli dziećmi. Jednak wszystko się zmieniło. On nie był już małym chłopcem, a ona miała zadanie do wykonania. Bez słowa wyszła z gabinetu.