Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto
alexa05
  • Prezent Prezent
  • Ulubiony
    Ulubiony
  • Wiadomość Wiadomość

Kobieta aleksandra ❀

widziany: 3.03.2024 16:51

  • pliki muzyczne
    1833
  • pliki wideo
    2473
  • obrazy
    20259
  • dokumenty
    98

24686 plików
277,5 GB

Ukryj opis Rozwiń
FolderyFoldery
alexa05
➤➤➤ ➤➤POEZJA
 
➤ OPOWIADANIA I WIERSZE _cz 02
 
➤ OPOWIADANIA I WIERSZE _cz 03
 
➤ OPOWIADANIA I WIERSZE _cz 04
 
➤ OPOWIADANIA I WIERSZE_ w świecie poezji
 
➤❃ OPOWIADANIA I WIERSZE
 
❤dla wszystkich, którzy kochają kwiaty
 
CD_kliknij
maki
róże
❤Halina Poświatowska
 
kliknij dalej
❤Johann Wolfgang Goethe
 
cd _
cdd_
❤WIERSZE I POEZJA pisana przez życie na każdy temat
 
❤wiersze o tematyce jesiennej
 
➤ letniej
 
➤➤
➤ wiosennej
➤➤
❤Wiersze o tematyce milosnej
 
CD__ ludzie wiersze piszą
O miłości
Zbiór wierszy miłosnych
❤zima tu króluję
Anielski płacz
Appointment With Love
Bajka o darze szczerego serca i złym prawie
Bajka o gwiazdach
Bajka o RÓŻY
Bajka o uczuciach
Bajka o zasmuconym smutku
Bajki Opowiadania Krótkie historieitp
 
Baśń prawdziwa
 
➤➤ cd
Bezcenna lekcja
Biała Róża
Bohater
Buziak na szczęście
CD Opowiadania
 
CD_ ludzie piszą
Cierpliwość
Clive Staples Lewis - Pierwsze spotkanie
Czarny rycerz
 
➤ cd
C-Z-A-S
Cztery kamienie
Czy mi pomożesz
Czy mówiłem ci już dzisiaj że cię uwielbiam
Dar
Dlaczego
Dlaczego kobiety płaczą
Dlaczego płaczesz
Dłonie mego Taty
Dobrze że jesteś
Dojrzeć się przez mrok
Dziewczynka na plaży
Dziewczynka z zapałkami
Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko
Gwiazdeczka
Historia pewnego ołówka
Historie które uczą
 
kliknij dalej _
Imię na sercu wyryte
Inny świat
iskierka nadziei
Jeden jedyny różowy krokus
Jesienna melancholia
Jest taki kwiat
Kamienie krzyczą
Każdy dobry uczynek kiedyś do ciebie wróci
Krótkie opowiadania dla ducha - Bruno Ferrero
 
CD_kliknij
Księga Skarbu
Kto był najszczęśliwsz y
Kwiatek i Ogrodnik
Lekcja dla nas wszystkich
List do przyjaciół
Lista
Mądrość życiowa
Mała Dziewczynka
Mały duży poradnik życia
Małżeńskie sprawy
Miłość Dostatek i Szczęście
Miłość przeżyje _ Buty nie
Miś
Moje dwie Mamy
Myśli
Na to trzeba mieć 50 lat
NAJPIĘKNIEJSZE SERCE
Nie dasz - pożałujesz
O dobru i miłości
O Indianinie łowiącym ryby
Obcym wstęp wzbroniony
Obłok nr 7
Odlot Ćmy
 
CD_
Opowiadanie o matce
OPOWIEŚĆ O UTRACONEJ MIŁOŚCI
Opowieść Wioli
POCIESZANKI
 
➤➤
➤➤➤
PODARUNEK DLA PRZYJACIELA
Pokocham ją siłą woli
PRAWDZIWE ŻYCIE MNICH I SAMURAJ
Przeznaczenie
Przypowieść o duszyczce
Razem jest lepiej
Rozbity dzban
Rozwińmy skrzydła i pofruńmy!
S@motność w sieci
 
CD_dalej
Sekret szczęścia
Sekretne zioło Marthy
Sen
SERCE Z KAMIENIA
Skacząca Myszka
Śliczny i posłuszny
 
➤ cd
Słowik i Róża czyli o tym jak dużo kosztuje Miłość
Spotkanie z Miłością
Starość potrafi być piękna, ale zazwyczaj nie jest
Świeca
Szczeniaki na sprzedaż
tak cudownie jest kogoś lubić
Talizman
Trzy drzewka
Tylko posłuchaj
Ulubione miejsce
Urodzinowy prezent
Uśmiech
Uśmiech o świcie
Wąs tygrysa
Wewnętrzne piękno
Wiara czyni cuda
Widok z okna Najpotężniejsz y uzdrowiciel
Wyobraźnia mocniejsza niż wiedza
Złota Róża
Życie jest piękne, Panie
ŻYCIE TO PODRÓŻ W NIEZNANE
Życzę ci wystarczająco
Galeria

obrazek


Śliczny i posłuszny

Mariusz Szczygieł

Tomek bardzo chciał nazywać Ewę T. mamusią. Nie zgodziła się

1. Pewnego wieczoru odebrałem maila, w którym nieznany mi nadawca (dalej będę nazywał go N.) prosi, żebym przeczytał jeden stary reportaż.

Napisany 31 lat temu. Załącza skan z popularnego wtedy tygodnika. "Jeśli przeczyta pan ten tekst i zostawi on w panu jakiś ślad - podpowiem, co ma pan robić dalej".

Przeczytałem może jedną trzecią. Ten reportaż nie mógł zostawić śladu. "Ślad" ma w swoim brzmieniu coś lekkiego, powiedziałbym - zmywalnego. To nie jest słowo adekwatne do materii, którą opisywała autorka. Ten tekst to był gwałt. Dalej nie mogłem go czytać, a nie wiedziałem, jak mam teraz zasnąć. Dochodziła druga w nocy, więc zaraz wypiłem pół butelki wina.Następną połowę reportażu czytałem miesiąc. Otwierałem załącznik, ale po kilku zdaniach zamykałem, mówiąc sobie: dokończę za jakiś czas. Nawet skłamałem N., że już przeczytałem go w całości i proszę o wyjaśnienie, dlaczego miałem poznać jego treść.

2. Była to relacja z sądu. Oskarżeni to kobieta i mężczyzna. Młoda nauczycielka i młody inżynier, rówieśnicy. Nazwę ich Ewa T. i Tadeusz W.

Dziecko, które wychowywali - Tomasz, sześć i pół roku - pewnego zimowego dnia 1982 roku zgubiło w przedszkolu sznurowadło.

Następnego dnia Ewa T. nie pozwoliła mu iść do przedszkola, bo nie kupił nowych sznurowadeł. Został więc cały dzień w domu. Po przyjściu z pracy dała dziecku obiad i powiedziała:

- Chcę usłyszeć, co masz zrobić, aby założyć nowe sznurowadła.

Dziecko nie wiedziało. Wzięła więc pas i zaczęła bić. Było około godziny szesnastej. Chłopiec nie umiał udzielić prawidłowej odpowiedzi. Bicie z przerwami powtarzało się. O siedemnastej przyszedł ojciec. Tomek siedział na łóżku, miał już potężne siniaki, z niektórych miejsc lała się krew. Podkoszulek był zakrwawiony. Kiwnął na ojca palcem - próbował przywołać ojca i prosić go, aby nie był dalej bity. Dostał jeszcze raz lanie, "bo co to jest za sposób przywoływania ojca". Ojciec wyszedł do dentysty. W tym czasie Tomek wstał i poszedł do łazienki. Przechodząc, pogłaskał psa. Nie podobało się to Ewie, uderzyła chłopca w twarz. Potem ojciec wrócił do domu, ale jeszcze raz wyszedł, pojechał do centrum kupić suszarkę.

Tomek znów był odpytywany: - Co masz zrobić, żeby założyć nowe sznurowadła?

Nie wiedział, jakiej odpowiedzi się od niego oczekuje. Więc biła go znowu. Wojskowym pasem ze sprzączką. Po nogach, po plecach, po rękach, po głowie. Przestała bić po kilku godzinach, gdy udręczony wyjęczał:

- Mam iść do kiosku i kupić.

- A skąd weźmiesz pieniądze?

- Ty mi dasz - jęczało dziecko.

- Nie, ja ci nie dam. Skąd weźmiesz?

- Ze swojej skarbonki.

- No, nareszcie.

Potem mały się rozebrał i położył się w piżamce do łóżka. Ponieważ w sąsiednim pokoju trwało malowanie, Ewa T. położyła się przed dwudziestą obok Tomka. Chłopiec jęczał, wołał: "Pić!". Wstała więc i pobrzęczała mu pasem nad uchem. Chłopiec wiercił się, prosił: "Tatusiu, daj mi zimnej wody". Ojciec przyłożył ucho do jego piersi i miał wrażenie, że serce bije słabiej.

Lekarka, która podpisała protokół sekcji zwłok, stwierdziła, że z takim przypadkiem sadyzmu jeszcze się nie zetknęła, mimo że robi sekcje od lat.

Sąd przesłuchał świadka - kolegę z akademika, gdzie dwa lata wcześniej w jednym pokoju mieszkali wspólnie studenci Ewa T. i Tadeusz W. z jego synem Tomkiem. Po rozwodzie z matką Tomasza sąd przyznał syna ojcu, a matce - córkę.

W pokoju, który świadek odstąpił koleżance i koledze z dzieckiem, wisiał na ścianie regulamin. Dokładnie nad tapczanem nieczytającego przecież chłopca. Wyszczególniono tam, ile batów będzie dostawał za dane przewinienie. Wszyscy świadkowie z akademika zeznali, że najsurowiej było karane kłamstwo.

- A czy świadkowie nie dziwili się, że w ogóle coś takiego wisi w pokoju?

- No, owszem, dziwiliśmy się, ale Ewa odpowiadała, że takie przyjęła metody wychowawcze.

Ale jednocześnie, podkreślali, tarła chłopcu marchewkę, bo miał niedokrwistość. Poszli do okulisty, bo miał lekkiego zeza. Mimo że nie najlepiej im się powodziło, kupowała mu na bazarze cielęcinę.

Nauczycielki w przedszkolach, do których chodził Tomasz, zauważyły, że chłopiec jest śliczny i posłuszny, ale boi się coś zgubić, boi się nie zjeść wszystkiego. Raz przyszedł sam na stołówkę studencką i nie mógł sobie dać rady z żylastym kawałkiem mięsa. Jeden ze studentów powiedział mu, żeby się nie męczył, przecież Ewa tego nie zauważy.

- Ewunia widzi wszystko - odparł chłopiec.

Kiedy pojawił się w przedszkolu z siniakami i ranami, opiekunka zaprowadziła go do lekarki, która wykonała obdukcję i przekazała ją sądowi. Niestety, ten nie nadał sprawie biegu. Kiedy sytuacja się powtórzyła, dyrektorka wezwała ojca, ostrzegając, że jeśli jego konkubina będzie dalej biła chłopca, poniosą tego konsekwencje. Tadeusz W. zadecydował, że wobec tego Tomasz nie będzie chodził do przedszkola z siniakami. Z wykazów otrzymanych przez sąd z dwóch przedszkoli wynika, że nie chodził po kilkanaście dni w miesiącu.

Sędzia: - Czy zawsze nieobecność była spowodowana sińcami?

Ewa T:. - Nie zawsze. Czasem miałam wolną sobotę, czasem gdzieś wyjeżdżaliśmy, a czasem sińce nakładały się na sińce. Czasem bił Tomasza Tadek. Mały wolał być bity przez ojca, bo Tadek trzymał się regulaminu. Ja biłam najpierw lżej, potem coraz mocniej, traciłam panowanie. Czasem biliśmy razem... Tak, czasem robiliśmy to razem.

Niedługo po przeprowadzce do własnego mieszkania w przedwojennym osiedlu zbudowanym dla inteligentów (prezent od jej rodziców) Tomek słał tapczan. Robił to zawsze przed kolacją. Raz wypadł mu kocyk z poszwy, nie mógł sobie dać z tym rady. Poszwa była duża, on miał wówczas pięć lat i krótkie ręce. Bili go na przemian przez całą noc. Żadne z nich nie pomogło małemu, tylko ojciec pouczał go, co należy zrobić. Pouczał z daleka, bo "dziecko trzeba twardo chować". Bili go wtedy od siódmej wieczorem do świtu. O świcie Tomek powlókł wreszcie kocyk.

Tadeusz W. przed sądem: - Regulamin wymyśliłem ja. Tomek nigdy nie prosił, aby mu darować karę. Ona go mocno biła, zawsze kazała mu się rozebrać, położyć. Bo, wysoki sądzie, przecież nie można bić inaczej. Trzeba, aby się dziecko rozebrało i położyło.

Ewa T.: - Był dobrym dzieckiem. Lubił bajki, na ogół był grzeczny. Nie lubił tylko nic robić. Jak dostał lanie, to "robił" tapczan. Musiałam go uczyć myć się, prać skarpetki.

Sędzia: - Może tego nie potrafił?

Ewa T.: stanowczo: - Nie chciał. Tylko lanie pomagało. Nigdy nie próbował uciekać, krzyczeć.

- Czemu zachowywał się w nietypowy dla dziecka sposób? - chce usłyszeć sędzia, choć wie z akt śledczych, że Tomkowi krzyczeć i płakać nie było wolno, bo wówczas razy liczono od nowa, za najmniejszy krzyk bicie zaczynało się od początku.

Sędzia: - A ranę zabliźnioną na głowie od czego miał?

Ewa T.: - Rozbiłam mu talerz na głowie, bo źle go umył. Tylko podstawił pod kran i chciał odstawić.

Systematyczne maltretowanie chłopca trwało dwa i pół roku. Obszerny reportaż kończy się informacją, że sąd skazał Ewę T. na karę piętnastu lat pozbawienia wolności (z paragrafu "Kto zabija człowieka..." i paragrafu "Kto znęca się fizycznie i moralnie nad członkiem swojej rodziny..."), zaś Tadeusza W. na karę lat pięciu (z paragrafu o znęcaniu).

3. Zaraportowałem N., że jestem po lekturze.

"Proszę poprosić Ministerstwo Edukacji o listę ekspertów do spraw mianowania nauczycieli i odnaleźć nazwisko Ewy T.".

Rzeczywiście Ewa T. aktualnie jest ekspertem ministerstwa. Eksperci z całego kraju zasiadają w komisjach egzaminacyjnych przydzielających nauczycielom dożywotni tytuł nauczyciela dyplomowanego. I w jednym z miast wojewódzkich ekspertem jest właśnie ona.

Sama też jest nauczycielką.

Za chwilę nowy mail od N.: "Jeśli ma pan ochotę na dalszy ciąg zdziwień, podszytych niesmakiem, proszę wrzucić nazwisko Ewy T. do internetu".

Nauczycielka matematyki i katechetka. Autorka innowacyjnych programów nauczania.

Spytałem w MEN, czy ekspertem można zostać wbrew własnej woli. Nie, nauczyciel musi przejść specjalne szkolenie, zdać egzamin, sam musi być nauczycielem dyplomowanym i mieć pozycję w zawodzie. Nauczyciele na stanowiska ekspertów zgłaszają się sami.

Spytałem N., czy uważa, że mam o tym napisać interwencyjny reportaż.

"Na razie przeprowadzę pana przez pewien proces" - otrzymałem odpowiedź.

4. N. podczepia do maila kopię gazetki szkolnej sprzed kilku lat. To szkoła, w której pracowała Ewa T.

Uczniowie przeprowadzają wywiad z nauczycielką - skrupulatną w swojej misji i metodach wychowawczych.

Pytają: - Czy ma pani męża i dzieci?

Ewa T.: - Nie, nie jestem mężatką, z czego wynika, że nie mam dzieci.

- Jest pani katechetką i sprawia wrażenie bardzo wierzącej. Czy często bywa pani w kościele?

Ewa T.: - Często, właściwie codziennie staram się być w kościele.

- Czy chciała pani kiedyś wstąpić do zakonu?

Ewa T.: - Tak, rozmyślałam, czy nie wstąpić do zakonu. Jednak doszłam do wniosku po głębokich przemyśleniach, że jest on za bardzo oddalony od życia.

- Czy zawsze chciała pani być nauczycielką?

Ewa T.: Oczywiście, to było moje marzenie. Miałam 11 lat, gdy uczyłam pisać i czytać mojego sąsiada, który miał sześć lat.

- Często pisze nam pani upomnienia. Czy sądzi pani, że siódme upomnienie dla tej samej osoby przyniesie wreszcie właściwy efekt? A może stanie się wręcz przeciwnie i uodporni ucznia na krytykę?

Ewa T.: - Nie mam oporów w wypisywaniu upomnień i jedynek, w wypisywaniu ocen bardzo dobrych też. Stwierdzam, że dopiero jedenaste upomnienie czy dziewiąta jedynka może ucznia otrzeźwić.

- Uczy pani matematyki, a także religii. Czy moglibyśmy się dowiedzieć, jakie studia pani skończyła?

Ewa T.: - Ukończyłam matematykę na uniwersytecie. Jestem także absolwentką teologii.

- Jak długo pracuje pani w zawodzie nauczycielki?

Ewa T.: - Moje życie zawodowe trwa już 30 lat, ale nauczycielką jestem 15. Wcześniej pracowałam w ośrodku, zajmowałam się dziećmi. Byłam także przez około pięciu lat w Niemczech.

5. "Nic o tym, że siedziała w więzieniu.

Jak już pan przeczyta tę rozmowę, to proszę zacząć starać się o akta sądowe Ewy T. i Tadeusza W. Może nie być to łatwe, bo po dziesięciu latach od wykonania kary (a Ewa T. nie odsiedziała 15 lat, tylko za dobre sprawowanie - dziesięć) następuje zatarcie skazania i ono nastąpiło z urzędu. W Centralnym Rejestrze Skazanych nie ma już jej nazwiska. Jednak akta są. Poza sądem, ale są. W archiwum państwowym. Od 14 lat Ewa T. może twierdzić, że nie jest karana, i żadna szkoła, w której pracuje, nie dowie się, że jest zabójczynią dziecka".

Odpowiedziałem, że Ewa T. nie robi nic wbrew prawu.

Przecież upływ czasu powoduje, że w ludziach blaknie pamięć o popełnionym przestępstwie. Sprawca odbył już karę i nie ma powodu, żeby żył ze stygmatem przestępcy. Dlatego ustawodawca wprowadził instytucję zatarcia - tłumaczy portal Karne.pl. Humanitarny pomysł, który pozwala przestępcy skończyć z przeszłością. Z chwilą zatarcia skazania uważa się je za niebyłe i w dokumentach skazanego nie ma po nim śladu. Jest tylko jeden wyjątek: nie ma zatarcia, jeśli przestępstwo miało charakter seksualny, a ofiarą było dziecko do lat 15.

Gwałt na dziecku państwo pamięta, a zakatowania pamiętać nie chce.

N. ciężko się z tym pogodzić: "Jednak o zatarciu skazania nawet prawnicy mówią jako o fikcji prawnej. Czy można przestępstwo usunąć, jeśli ludzie jednak je pamiętają? Czy przy wykonywaniu niektórych zawodów zatarcie nie powinno mieć nigdy miejsca?

Powiem panu, na co zwrócić uwagę w aktach, kiedy pan je już znajdzie" - zapowiada N. i podaje nazwisko sędzi, która wydała wyrok.

"A jako smaczek - dodaje - cytat z "Rytmu życia" Kępińskiego. Jak okrutnie pasuje! "Wprawdzie Höss uważał się za odpowiedzialnego za to, co się działo w Oświęcimiu, i tak polskiemu sądowi sprawę tę przedstawił, ale odpowiedzialność ta wszakże wynikała z litery regulaminu obozowego. Höss dobrze znał ten regulamin i uważał się za odpowiedzialnego za Oświęcim, bo tak uczył regulamin. Ale nie miał poczucia odpowiedzialności. W głębi serca czuł się prawdopodobnie do końca niewinny, bo on przecież spełniał tylko swój obowiązek." Bardzo piękny cytat. Ja nie mogę odnaleźć sędzi, to fizycznie niemożliwe, dlatego pragnę, żeby zrobił to pan".

Spytałem, po co. Żeby potwierdziła analogię z Hössem?

"Proszę tylko spytać, jak zapamiętała oskarżoną".

W sądzie nikt nie ma kontaktu do sędzi, urzędniczka przypomina sobie, że pani sędzia już dawno przeszła na emeryturę. N. się nie zraża: "Ale w Google nazwisko, jakie nosi sędzia, pojawia się przy pewnym kompozytorze. Kto wie, może to jej syn... Odnajdzie go pan i spyta, czy to jego mama i czy żyje?".

Do teatru, dla którego potencjalny syn sędzi skomponował ostatnio muzykę do spektaklu, piszę maila. Odpowiada już sam kompozytor. Tak, jego matka była sędzią, mieszka teraz w Kanadzie, używa maila, na pewno chętnie mi odpowie, jak zapamiętała Ewę T.

I rzeczywiście, po tygodniu dostaję odpowiedź od emerytowanej sędzi: "Skazana nie rozumiała, że stawianym przez nią wymogom kilkuletnie dziecko nie było w stanie sprostać. Stosowane wobec chłopca kary, w tym cielesne, miały - jej zdaniem - jedynie go dyscyplinować. W ocenie skazanej jej postępowanie nie zawierało elementów znęcania się psychicznego i fizycznego nad dzieckiem".

Sędzia przeprasza: "po ponad trzydziestu latach od zakończenia sprawy moja bardziej szczegółowa informacja na temat skazanej byłaby niewątpliwie dotknięta wadą upływającego czasu, a tego bym nie chciała".

Czekam na akta, dotarcie do nich zajmuje półtora miesiąca.

6. N. proponuje, żebym znalazł w reportażu sprzed lat zdanie wypowiedziane przez prokuratora, że to jest trudna i okrutna sprawa, a byłaby prosta, gdyby...

"...to była rozpita rodzina, a dziecko zaniedbane".

Tadeusz W., absolwent bardzo trudnego kierunku na politechnice, świetne oceny. Rodzina Ewy T. - wojskowi, ziemianie i prawnicy. Ojciec Ewy, z tytułem profesora, szacuje dumnie, że od zakończenia wojny do dzisiaj dwie trzecie rodziny posiadło wyższe wykształcenie.

"Jej ojciec - notabene mieszkają teraz razem w mieszkaniu, gdzie zamęczyła chłopca; ciekawe, czy to dziadziuś, czy babcia śpi w pokoju Tomaszka, a może na jego tapczanie? - napisał historię rodzinną i niedawno zdeponował ją w Bibliotece Narodowej - informuje N. - Czy pan sobie wyobraża taki brak pokory? Mieć na koncie w rodzinie zabójstwo i z dumą pisać o sukcesach rodziny i jej katolickości? Mieć na koncie zakatowanie dziecka i bez oporów zostać ekspertem MEN? Mieć taki grzech na sumieniu i bez oporów pisać w internecie, że tylko katolicki PiS może zrobić porządek w Polsce? Zaskoczony? Oto link z listem Ewy T. do PiS (...). Niestety, manuskryptu z historią rodziny nie może pan wypożyczyć, musi być czytany na miejscu. Jest strasznie drobiazgowy, ale podpowiem, na których stronach są ważne zdania".

Odpisałem N., że trochę przypomina mi to szukanie dziadka w Wehrmachcie i ma chyba niewielki związek ze sprawą.

"Nasza wymiana listów uświadomiła mi teraz, co miała na myśli autorka reportażu, pisząc 31 lat temu o bulwersującym aspekcie tej sprawy oblekającej krwawą posoką inteligencki dom, w którym z innymi szanowanymi rodzinami mieszkała ta rodzina. To nie menele z ciemnej ulicy zatłukły dziecko. Zrobił to ktoś, kto jest skądś, ktoś bardzo określony i tego świadomy, świadomy swojej "lepszości". Dlatego przyszła mi do głowy myśl: spojrzeć tej "lepszości" w twarz".

Moja wątpliwość, czy jest sens zanurzać się w przeszłość rodziny, nie daje chyba N. spokoju, bo znów pisze:

"Czytam wciąż Kępińskiego "Rytm życia": "Dzieciństwo Hössa jest przytłaczająco szare i oschłe. Dom o starych tradycjach wojskowych, ojciec, emerytowany major wojsk kolonialnych w Afryce niemieckiej - jak pisze o nim Höss, wychowywał syna surowo. Pamięta pan zdanie z reportażu, że Ewa została wychowana surowo? Chcę zrozumieć, skąd to się w tej rodzinie wzięło".

7. Według historii spisanej przez ojca - zawsze żyli zgodnie z ideałami.

Jeden z T., znany teolog, był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jeden z T., radca dworu habsburskiego i profesor prawa, był znanym przeciwnikiem dopuszczania kobiet do wyższych uczelni i stowarzyszeń. Jeden z T. przed stu laty wodził rej na zjeździe rolników z wyższym wykształceniem. Myśliwi z rodziny (a polowano w każdym z majątków T.) wsławili się w powstaniu styczniowym. W Centralnym Archiwum Wojskowym znajduje się 15 teczek sprzed 1939 roku dokumentujących chlubny przebieg służby wojskowej mężczyzn T. Niektórzy zginęli w powstaniu warszawskim. "Nasz Dziennik" zamieścił fotografię T. zamordowanego w Katyniu i T., który zginął w obronie Helu.

8. Instrukcja nieznanego nawigatora podaje strony i akapity historii rodzinnej, na które mam zwrócić uwagę.

Na stronie 71 N. podsuwa wiersz, a zwłaszcza jego tytuł. Napisał go radca dworu, jak zaznacza profesor T., "pochowany obok zasłużonych rodów krakowskich na Cmentarzu Rakowickim", choć "najstarszy grób rodziny znajduje się na warszawskich Powązkach". Wiersz powstał w drugiej połowie XIX wieku, był kolportowany wśród patriotów polskich: "Czy ty sądzisz, że cierpienie/ Chmurą niebo nam powleka/ Że ból każdy to więzienie/ Co wstrzymuje lot człowieka? (...)".

Utwór ma tytuł "Błogosławieni, którzy cierpią".

Na stronie 180, w rozdziale "Krzyżem i kądzielą przez wieki, dzielnice, pokolenia", T. opowiada o jednym z krewnych, który należał do Towarzystwa Patriotycznego i obok Lelewela czy Mochnackiego ostro zabierał głos.

Żądał, aby najpierw, nim cokolwiek zrobią, ustalić ceny na głowy zdrajców.

Rodzina T.: patriotyzm, powściągliwość, praca, prawda, poświęcenie, posłuszeństwo, przepisy, pryncypia, prawo i sprawiedliwość.

"Na koniec - sugeruje N. - proszę zwrócić uwagę na przypis numer 40. Co tatuś pisze w nim o zapominaniu i przemilczaniu i jak graficznie zapisuje te - chyba ważne dla niego - pojęcia". Zwracam uwagę: "Obecnie po prawie 60 latach niemieckie zbrodnie ludobójstwa w czasie II wojny światowej są coraz bardziej zapominane. Radzieckie, szczególnie w Polsce, przez długie lata przemilczane. Obecnie są wprawdzie przypominane, ale z oporami, wolno i w ograniczonym zakresie, mimo starań IPN".

9. ''Czy zauważył pan, że tatuś zawsze słowo rodzina pisze jako Rodzina?''.

10. "Szkoda, że minął miesiąc, a jeszcze nie ma akt.

Najważniejsze, żeby pan przeczytał zeznania rodziców Ewy w sądzie - jak ją wychowywali. To kluczowe moim zdaniem" - pisze któregoś dnia N.

"Na razie, aby się pan nie nudził, zdradzę nową rzecz (nie przeszkadza panu, że nie piszę wszystkiego od razu?). Otóż rodzina T. już 100 lat temu brała udział w stworzeniu podwalin polskiego kodeksu karnego (źródła w załączniku). Proszę też odnaleźć w bibliotece rozprawę jednego z T. "Czy zwierzętom można wytaczać proces"....................................................................cd str.2


Nie ma plików w tym folderze

  • dokumenty
    0
  • obrazy
    0
  • pliki wideo
    0
  • pliki muzyczne
    0

0 plików
0 KB




Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności